Schnelleinstieg: Przejdź do treściPrzejdź do głównej nawigacjiPrzejdź do nawigacji głosowej

Okładka książki Przemoc w domu. Intymne formy dominacji

Barbara Peveling Gewalt im Haus. Intime Formen der Dominanz
[Przemoc w domu. Intymne formy dominacji]

Program promocji przekładów
Ten tytuł jest objęty programem promocji przekładów na język polski w latach 2025-2027.

Elektrownia atomowa intymnej przemocy

W pełnym zaangażowania eseju Barbary Peveling można znaleźć zdanie, które w swojej czystej rozpaczy trafnie podsumowuje ton i ducha tej książki: „Dom jako koncepcja społeczna jest elektrownią atomową intymnej przemocy i otwartą raną społeczeństwa”. Przemoc w domu, a wraz z nią „intymne formy dominacji” stanowią dla autorki nie tylko przedmiot badań czy studiów, lecz raczej temat jej życia lub, jak sama stwierdza, otwartą ranę. Barbara Peveling, etnolożka i dziennikarka, poświęciła swą książkę przemocy, której doświadczała w domu – pozycję oscylującą między wspomnieniami a literaturą faktu i dzięki temu zapewniającą wgląd w temat: fakty można przedstawić jedynie jako coś osobistego, a to, co osobiste, odzwierciedla traumatyczne doświadczenie całego społeczeństwa.

W tej książce dom jest miejscem zarówno horroru doświadczanego przez autorkę, jak i tego ogólnego, poniekąd strukturalnego. W dzieciństwie Peveling musiała przeżyć samobójstwo ojca, będące konsekwencją i kulminacją toksycznej męskości, z powodu której bardziej cierpiał, niż się nią napawał. Fakt, że ojciec odbiera sobie życie, a reszta rodziny musi po nim posprzątać, wydaje się jej kategorycznym gestem lekkomyślności z jego strony: to właśnie zawsze kobiety są w rodzinie odpowiedzialne za opiekę nad innymi. W późniejszym okresie życia, będąc młodą żoną i matką, Peveling doświadcza powtarzalności wzorców domowej, intymnej dominacji. Jej mąż nie chce wykonywać pracy na rzecz rodzinny, bo uniemożliwiają mu to presje związane z życiem zawodowym, ona jest zatem żoną, która ćwiczy się w odkładaniu na bok zawodowych pragnień i pozostałych marzeń, robiąc przy tym dobrą minę do złej gry. Często wspominane godzenie obowiązków zawodowych z rodzinnymi jest tzw. „mental load” wyłącznie dla kobiety. Ale nawet chęć eksploatacji samej siebie nie chroni jej i rodziny przed męską przemocą, na początku jedynie werbalną, potem także fizyczną. Autorka zadaje sobie raz po raz niemal bolesne pytanie, czy musi tak być. Czy gotowość do tkwienia w tej nieszczęśliwej sytuacji jest oznaką jej własnych złych wyborów, czy raczej obiektywnych warunków sprzyjających przemocy, które zawsze panowały w tym domu i wpływały na wszystkich członków rodziny? A może jedno i drugie?

Peveling powołuje się na wiele różnych źródeł, aby podeprzeć tezę o domu lub „oikos” jako źródle wszelkiego zła w rodzinie. Dom jako miejsce do życia i pracy wielopokoleniowej rodziny istnieje, odkąd ludzkość zaczęła prowadzić osiadły tryb życia. Jednak to, czy kobietę można uznać za strukturalną ofiarę patriarchatu, jest co najmniej dyskusyjne (choć nie u Peveling). Kiedy we wczesnym okresie nowożytnym sytuacja zawodowa mężczyzn staje się bardziej zróżnicowana, a warsztat lub zakład znajduje się coraz dalej od miejsca zamieszkania, kobieta awansuje do roli gospodyni zarządzającej domem i służbą. Wraz z powstaniem małej rodziny mieszczańskiej surowy ojciec rodziny i pan domu powraca na swoje miejsce. Jednak we własnym domu, jak wskazuje Peveling, patriarchalny mężczyzna jest zawsze postacią nieszczęśliwą, co często prowadzi do przemocy. Dopiero gdy w trakcie dalszej emancypacji rzeczywiście zadeklaruje, że dom i rodzina są jego własną sprawą, klątwa męskiej przemocy w domu może lub powinna zostać przezwyciężona. Peveling opowiada w swojej książce, że pewnego dnia, o wiele za późno, definitywnie kończy z doznawaną intymną dominacją i wraz z dziećmi zostawia dom i męża. Czy dom ma w ogóle jakąś przyszłość, jeśli jest do tego stopnia zatruty przemocą? Czy nie lepiej byłoby przykryć go betonową pokrywą, jak robi się z nieszczelną elektrownią atomową? Książka Peveling maluje obraz nowej intymności, w której rany heteronormatywnego domu są rzekomo wyleczone. Po wyprowadzce żony i dzieci wściekły mężczyzna zostaje w domu, samotny i bezradny – to dość niepokojąca wizja. Czy mężczyźni i kobiety, rodzice i dzieci, mężczyźni i mężczyźni, kobiety i kobiety, nie powinni/-y po wyjaśnieniu sporów i odtruciu, ponownie w spokoju spróbować wspólnego życia, być może nawet we własnym domu?


Przekład: Ewa Mikulska-Frindo

Tekst: Christoph Bartmann

Christoph Bartmann był dyrektorem Instytutu Goethego w Kopenhadze, Nowym Jorku i Warszawie, a obecnie mieszka jako niezależny autor i krytyk w Hamburgu.